Kiedy Twoja firma przeżywa kryzys, najważniejsze jest, aby się nie zniechęcać. Niedawno zwrócił się do mnie z prośbą o pomoc przedsiębiorca, którego firma miała kłopoty. Usiadłam z nim przy stole i zobaczyłam przede mną bardzo zdenerwowaną osobę. Zbudował firmę od zera do prawie 200-milionowych obrotów, na co stać niewielu ludzi. Ale teraz nastąpił między innymi dramatyczny wzrost cen materiałów i innych środków produkcji, a wraz z nimi pojawiły się ogromne trudności.
Widać było, że nie był przygotowany do takiej sytuacji, więc odczuł sytuację mocniej, niż powinien. Powiedziałem mu: „Zobacz, co udało ci się zbudować. Czy zdajesz sobie z tego sprawę? Masz firmę, która ma niesamowicie zdrowy model biznesowy, to fantastyczne. Po prostu nie poradziliście sobie z dramatycznym rozwojem sytuacji zwanym kryzysem wzrostu i możemy to łatwo naprawić”. To jest również tematem zarządzania kryzysowego.
Zarządzanie kryzysowe w akcji: jak poprawna perspektywa zmienia obawy przedsiębiorców
Przeglądając ponad trzysta firm, szybko dowiesz się, w czym tkwi problem i jakie jest prawdopodobieństwo, że będziesz mógł danej firmie pomóc. Perspektywa jest zawsze ważna. Mówiłem dalej do biznesmena: „Co byś zrobił, gdybyś miał na koncie 60 PLN i musiałbyś płacić milionową pensję swoim ludziom?” W firmach też się tym zajmujemy. Twoja sytuacja jest nieporównywalnie prostsza, rozwiążemy ją.”
Powinieneś był zauważyć zmianę nastroju. Czasami mamy tendencję do zamykania się w naszej bańce i pozwalamy, aby widmo, które nas przeraża, urosło do potwornych rozmiarów. Niepotrzebnie. Większość spraw można rozwiązać, wystarczy mocno chwycić ster zarządu firmy i trzymać się go bez względu na wszystko. Jak długo? Trzy miesiące, dziewięć miesięcy, rok, dwa? Tak długo, jak to konieczne. Krótko mówiąc, dopóki nie nastąpi bezpieczne lądowanie.
Przegrana bitwa nie oznacza przegranej wojny
Ośmielę się wyrazić swoją kontrowersyjną opinię, że zdecydowana większość przedsiębiorców doprowadza swoje firmy do kryzysu z własnej winy. Nie ma w tym nic złego. Wszyscy popełniamy błędy i czasami po prostu tak się dzieje. Płacz nad rozlanym mlekiem jest daremny, przeszłości nie zmienimy. Liczy się to, jakie działania zostaną podjęte.
Z doświadczenia mogę powiedzieć, że w sytuacjach, w których potrzebne byłoby dobre zarządzanie kryzysowe, pojawia się sztywność. Przedsiębiorca jest zszokowany tym, co się stało, i zatrzymuje się. To nic nie da. Czy wiesz, ile razy widziałem właścicieli siedzących jak grudki nieszczęścia i lamentujących, że chyba nigdy się z tej sytuacji nie wybrną?
Czy możesz sobie wyobrazić wpływ, jaki takie podejście ma na morale zespołu? Jeśli kapitan statku widzi przed sobą górę lodową i zamiast szybko wydać załodze rozkaz uniknięcia kolizji, wysyła jej jedynie wiadomość: „O tak, prawdopodobnie się rozbijemy. Nie spodziewałem się tego, naprawdę nie spodziewałem się tego. Kto by się tego spodziewał.” Jak może się coś takiego skończyć?
Poszukiwanie rozwiązań jest kluczem do znalezienia tych właściwych
Na pewno nie twierdzę, że jeśli coś pójdzie nie tak, należy natychmiast działać jakkolwiek. Przeciwnie. W pierwszych chwilach dobrze jest się zatrzymać, nie podejmować pochopnych decyzji i dokładnie przeanalizować sytuację. W idealnym przypadku odłóż na bok silne emocje i spróbuj spojrzeć na wszystko racjonalnie i z boku, tak jakby firma nie należała do Ciebie.
„Straciłem zlecenie, o ile spadnie moja sprzedaż? Jak poradzę sobie z wydatkami? Ile osób będę musiał zwolnić? Czym mogę zastąpić tę awarię? Co muszę w tym celu zrobić? Na czym teraz skoncentrować swoją uwagę? Kto może mi pomóc? Kto może mi udzielić rady?”
Przez Twoją głowę będzie przepływał strumień pytań, na które stopniowo znajdziesz odpowiedzi. Jeśli mogę ci doradzić, przede wszystkim pozbądź się swojego ego. Miałeś firmę zatrudniającą 200 pracowników? Być może będziesz musiał zrobić dramatyczny krok w tył i znów mieć tylko połowę z nich. Miałeś obrót w wysokości 30 milionów? Lepiej mieć obrót na poziomie 10 milionów PLN i osiągać zyski, niż zbankrutować przy wysokich obrotach. Jeden krok wstecz na etapie rozwoju firmy pozwala na zrobienie dwóch, trzech, pięciu kroków do przodu w przyszłości.
Czy to wydaje się banalne? Nie uwierzysz, jak często przedsiębiorcy prędzej pozwolą na upadek biznesu, niż poprosiliby o pomoc lub by przynali się do chwilowej porażki. Dlatego ośmielę się zwrócić na to twoją uwagę. Mówiąc obrazowo, sukcesu w biznesie nie mierzy się wynikiem jednej bitwy, sumuje się go dopiero po zakończeniu całej „wojny”. A jeśli chcesz osiągnąć swój cel, czasem trzeba po prostu zacisnąć zęby i wytrwać. A także coś poświęcić. Nawet jeśli to boli.